piątek, 20 lutego 2015

ROZDZIAŁ 23


* FELIX POV *
Jestem pewien swojej decyzji. Wytarłem krew z twarzy, załorzyłęm czarną bluzę i kaptur na głowę. Wyciągnąłem z szuflady ostatnią wypłatę i opóściłem kamienicę. Z rękoma w kieszeniach i wzrokiem spuszczonym w ziemię szedłem do mieszkania starego kumpla. Miał to czego szukałem.
Luck jest dość spoko gościem. Nasz kontakt się urwał gdy on trafił do poprawczaka za drobne kradzieże. To jednak nie zmieniło jego nawyków do złego - teraz jest dilerem.
Dzięki temu, że pracuję w weekendy w barze mam jakieś pieniądze. Chciałbym jeszcze po szkole, ale nie mogę.
Dotarłem na miejsce. Był lekko zszokowany moją wizytą - lecz pozytywnie. Zaprosił mnie do środka. Mieszkanie było zadbane i modnie urządzone. Musi być dzinany. Rozmawialiśmy dość długo. Od słowa do słowa wyszedł na jaw cel mojej wizyty. Za tygodniówkę kupiłem od niego działkę *majki. Wytłumaczył mi wszystko dokładnie. Było dość późno więc postanowiłem wrócić do domu.
Rodzice nadal byli pijani i spali, więc nikt mi nie mógł przeszkodzić.
Zamknąłem się w swoim pokoju. Usiadłem przy biurku i podążałem krok po kroku z instrukcjami Lucka.
I nadszedł ten moment . Idealna biała krecha czekała aż ją wciągnę . Zawachałem się nie raz. Jestem zdecydowany. Wziąłem strzykawkę do prawej dłoni i z precyzją chirurga wbiłem się w się w **kanał lewego ramienia. To było uczucie nie do opisania . Nieziemsko. Czułem się niesamowicie. Następnym razem już bym się niezawahał. Poczułem się dużo lepiej.
* OSCAR POV *
Warto było trochę się pokręcić bez celu. Teraz Kate biegnie do mnie, cała zapłakana i roztrzęsiona. Oj, nie jest najlepiej.
(...)
- Już lepiej?
- Chyba tak
Z ulgą mogliśmy opóścić ruiny jakiegoś budynku w parku.
Powolnym spacerkiem wróciliśmy na nasze osiedle.
Było prawie jak kiedyś. No właśnie, prawie.




*majka-morfina
**kanał-żyła


_________________________________________________________________________________


Rozdział do kitu, ja wiem. Nieważne. Zapraszam do komentowania c: 

poniedziałek, 16 lutego 2015

ROZDZIAŁ 22

Cały czas próbowałam zatrzymać Oscara. Wołałam go, próbowałam go zatrzymać ale bez skutecznie . Nie słuchał mnie. Wręcz ignorował.
Wbiegłam za blondynem do jednej z kamienic. Goniłam go aż do samych drzwi mieszkania. Gdy byłam przed wejściem on już był w środku. Słyszałam krzyki i kłótnie.
Mieszkanie było zaniedbane i zniszczone. Wszędzie leżały puste puszki i szklane butelki. Nie myślałam logicznie. Chciałam tylko zatrzymać Oscara przed jakąś głupotą i jak najszybciej wyjść z tego budynku.
Usłyszałam jakiś huk w jednym z pomieszczeń. Cała zdenerwowana i roztrzęsiona poszłam tam.
Nie chciałam uwierzyć w to co zobaczyłam - Felix leży na podłodze a Oscar zbliża się do niego. Chwycił go za kołnierz , podniósł i docisną do ściany. Obrazek jak z jakiegoś " Dlaczego ja ?" - wystraszony Felix , wkurwiony Oscar i rozpłakana ja. Mimo tego, że nienawidzę Felixa nie pozwole robić mu krzywdy. Z nosa leciała mu krew, w oczach widziałam przerażenie. Cały czas krzyczałam żeby Oscar nic mu nie zrobił, jednak mnie olewał . W pewnym momencie żądny zemsty podniósł prawe ramię a dłoń zacisnął w pięść. Zdezorientowany Felix ze strachu zamknął oczy. Oscar się zamachnął. W ostatnim momencie zatrzymałam jego rękę przed uderzeniem Felixa w twarz.
Spojrzał na mnie i póścił go.
Odepchłam go i podeszłam do Felixa .
Zdezorientowany leżał na podłodze. Mimo , że mnie zranił spędziłam z nim 7 miesięcy. Nie da się tego zapomnieć od tak. Na zawsze będzie w jakiejś części mojego serca .
Lekko zdziwiony Oscar przyglądał się mi , jak wycierałam krew z twarzy Felixa . Zimnym i oschłym tonem oznajmił " - Sandman dzisiaj masz szczęście , że jest tu Kate ale następnym razem nie będzie aż tak pięknie " . Nie znałam go od tej strony . To nie jest ten sam Oscar , z którym rozmawiałam 15 minut temu . W jego pięknych błękitnych oczach widziałam złość .

* OSCAR POV *

Co mam teraz zrobić ? - wyjść , zostać , czy co bo nie wiem .
Kate rzuciła to swoje spojrzenie , może lepiej wyjdę . Spóściłem wzrok na podłogę i opuściłem tą melinę . Starzy Felixa nawet nie zauważyli , że ktoś w ogóle wszedł do mieszkania .

* KATE POV *

Może lepiej , że wyszedł . Ale z drugiej strony zrobił to dla mnie .
Lekko oszołominy blondyn powili próbował wstać .
- Wszystko ok ?
Dołożył dłoń do nosa i ujrzał na niej krew .
- No prawie . Trochę w głowie mi szumi . Ale o co mu chodzi ?
Wróciła cała złość i chyba zaraz wybuchnę .
- O mnie
- Co ja znowu zrobiłem !?
- Hmm ... No nie wiem .... Zastanówmy się ? ... A już wiem ! - mówią to ironicznie , chyba zaczął się powoli domyślać - Może chodzi o to że od 3 miesięcy chodzisz z Lily!!!
- Yyy ... tak jakoś wyszło
- Co jakoś wyszło ? Jesteś zwykłą świnią !!! Wiesz czemu OG się zabił ?
- No bo jakaś laska go zraniła i się załamał
- Nie jakaś laska tylko Lily !!! Poprzez waszą przyjaźń próbowała się do ciebie dobrać . I tak mnie zdradziłeś , więc czemu wcześniej jej nie uległeś ? Przynajmniej teraz OG byłby z nami !!!
- ...
-  I co ty na to !?
- Co !? Ona !? Nie . Nie może być ona . Nie wierzę
- To uwierz . Pora wszystko zrozumieć i poznać . A właśnie co do poznawania , co to za miejsce
- ...
- No mów !
- Mój dom
- Serio tu mieszkasz
- Teraz wiesz czemu nie zapraszałem cię tu
- Mogłeś być szczery
- Mogłem , ale nie byłem
- Nie tylko z tym . Wytłumacz o co chodzi z Lily !!!
- Nie wiem jak
I zaczęła sié awantura . Krzyki , płacze i rozczarowanie . Mimo 30 minut kłutni nic nie wynikło .

* OSCAR POV *

Jaka ona niezdecydowana . Zranił ją a ona i tak go broni . Gdyby nie Kate , zrozumiałby wkońcu . Lily też dorwie karma . Przez nią OG odszedł . Nie zapomnę jej tego .
Szedłem rozmyślając o tym z dłońmi w kieszeni i wzrokiem spuszczonym na chodnik . Odwróciłem się do tyłu , gdy usłyszałem , że ktoś biegnie . To była Kate .

FELIX POV *

Spieprzyłem wszystko . Dziewczyna , którą kochałem wie o zdradzie , o mojej rodzinie . A to wszystko wina Lily . To z nią jestem , przez nią OG zginął i Oscar mnie znienawidził .
Muszę naprawić , co się da - zupełnie sam . Rodzice mi nie pomogą .
Przezemnie się popłakała . Po awanturze dała mi z liścia w twarz i wyszła trzaskając drzwiami . Zostałem sam . Mimo , że rodzice są w dużym pokoju , są nieobecni . W stanie nietrzeźwości nie da się z nimi rozmawiać - czyli prawie nigdy .
A gdyby tak ... Nie nie mogę . A w sumie co w tym złego ? Nikomu nie będę przeszkadzać i poprawię sobie humor . Tak , zrobię to .


_________________________________________________________________________________


Ten rozdział jest do dupy ja to wiem. Kolejne myślę, że będą lepsze. Zapraszam do komentowania ^^
Przepraszam za błędy i wg.