" Diagnoza : niedobór białych krwinek - białaczka "
Co!? Białaczka!? Nie mogę być chora!!! Do moich oczu napłynęły gorzkie łzy. Kolejne kropelki torowały sobie ścieżki na moich rozpalonych polikach. Moje życie straciło sens.
(...)
Trudno, żyje się dalej. Bez przeszczepu pożyje jeszcze 2 miesiące.Gdy doszłam do siebie, zadzwoniłam do Felixa i poprosiłam o pilne spotkanie. Umówiliśmy się na jutro o 12 w parku. Przyszedł punktualnie.
- Cześć kochanie - on zawsze wesoły i uśmiechnięty.
- Hej - oby nie poznał przygnębienia.
- Co się stało, że jesteś taka smutna ?
A jednak, poznał.
- Bo są wyniki
- I co?
- Ciężko mi to powiedzieć, ale ...
- Ale ... ?
- Nie będę owijać w bawełnę. Mam białaczkę
Ze zdunienia otworzył usta i usiadł na ławce. Oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłonie. Widzę , że to go przerasta.
- Myślę , że będzie lepiej jak się rostaniemy
- Właśnie teraz powinienem cie najbardziej wspierać a nie opószczać!!!
- Mam około dwa miesiące, a nie chcę żebyś cierpiał
- Mimo wszystko nie zostawię cie, bo cie kocham
- Przez ten czas zdążysz się odemnie odzwyczaić . Będziesz mniej cierpiał. Nie wiesz co to znaczy strata kogoś bliskiego
- Ale nie umiem
- Jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię
- Nie rób tego
- Nie chcę żebyś cierpiał. Przepraszam
- Jeśli mnie nie zostawisz nie masz za co przepraszać
- Fel wybacz
Złapałam go za dłonie i przytuliłam. Wstałam i odeszłam delikatnie puszczając nasze dłonie.
Nasze rostanie nie wynika wyłącznie z choroby - jakiś czas temu poczułam, że nasze uczucie wygasa.
Zraniłam go, ale lepiej powoli przyzwyczajać go do mojego braku, chyba że znajdzie się dawca szpiku.
- Cześć kochanie - on zawsze wesoły i uśmiechnięty.
- Hej - oby nie poznał przygnębienia.
- Co się stało, że jesteś taka smutna ?
A jednak, poznał.
- Bo są wyniki
- I co?
- Ciężko mi to powiedzieć, ale ...
- Ale ... ?
- Nie będę owijać w bawełnę. Mam białaczkę
Ze zdunienia otworzył usta i usiadł na ławce. Oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłonie. Widzę , że to go przerasta.
- Myślę , że będzie lepiej jak się rostaniemy
- Właśnie teraz powinienem cie najbardziej wspierać a nie opószczać!!!
- Mam około dwa miesiące, a nie chcę żebyś cierpiał
- Mimo wszystko nie zostawię cie, bo cie kocham
- Przez ten czas zdążysz się odemnie odzwyczaić . Będziesz mniej cierpiał. Nie wiesz co to znaczy strata kogoś bliskiego
- Ale nie umiem
- Jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię
- Nie rób tego
- Nie chcę żebyś cierpiał. Przepraszam
- Jeśli mnie nie zostawisz nie masz za co przepraszać
- Fel wybacz
Złapałam go za dłonie i przytuliłam. Wstałam i odeszłam delikatnie puszczając nasze dłonie.
Nasze rostanie nie wynika wyłącznie z choroby - jakiś czas temu poczułam, że nasze uczucie wygasa.
Zraniłam go, ale lepiej powoli przyzwyczajać go do mojego braku, chyba że znajdzie się dawca szpiku.
(...)
Jest bardzo źle. Zostało mi 45 dni życia. Nie ma dawcy. Oscar, Omar i dziewczyny muszą się dowiedzieć, że niedługo mnie zabraknie. Inni mają całe życie na szaleństwa, a ja ? - półtora miesiąca. Rzuciłam szkołę.
Zadzwoniłam do znajomych i poumawiałam się na różne terminy . Przywykłam do obecnej sytuacji i mówienie o tym nie sprawia mi problemu. Zaczęłam postrzegać świat zupełnie inaczej. Wdrążyłam w życie tak zwane YOLO.
Zadzwoniłam do znajomych i poumawiałam się na różne terminy . Przywykłam do obecnej sytuacji i mówienie o tym nie sprawia mi problemu. Zaczęłam postrzegać świat zupełnie inaczej. Wdrążyłam w życie tak zwane YOLO.
(...)
Zaraz mój przystanek. Jeszcze 15 minut i będę na miejscu. Powolnym krokiem zbliżałam się do rezydencji państwa Rudberg. Punktualnie dotarłam na spotkanie. Omar sprawia, że motylki, o które przyprawiał mnie widok Felixa, szaleją - chyba się zakochałam . Ale jak to? Przecież kilka miesięcy temu go nienawidziłam. Z drugiej strony on się zmienił - pokazał to w galerii lub w sylwestra. Nie mogę mu o tym powiedzieć, a nawet jakby coś zaiskrzyło to niepotrzebnie bo za kilkadziesiąt dni odejdę. Lecz nie mogę być nie uczciwa. Kate szalej!!! Żyje się tylko raz.
Dotarłam na miejsce punktualnie. Drzwi otworzył mi egzotyczny brunet z szerokim uśmiechem na brązowiutkiej twarzy.
- Hej już jesteś. Zawsze na czas
- Mhm - niepewnie potwierdziłam.
- Wejdź, śmiało. Nie ma nikogo. Pojechali na zawody
- Czemu nie pojechałeś?
- Bo umuwiłem się z tobą
- Jaki ty kochany
Dotarłam na miejsce punktualnie. Drzwi otworzył mi egzotyczny brunet z szerokim uśmiechem na brązowiutkiej twarzy.
- Hej już jesteś. Zawsze na czas
- Mhm - niepewnie potwierdziłam.
- Wejdź, śmiało. Nie ma nikogo. Pojechali na zawody
- Czemu nie pojechałeś?
- Bo umuwiłem się z tobą
- Jaki ty kochany
(...)
- Omar muszę być szczera
- Co się stało?
- Bo chodzi o to, że nasza ekipa znów się zmniejszy
- Wyjerzdżasz?
- No, też tak można to nazwać
- Ale co nazwać?
- Bo mam białaczkę i zostało mi 40 dni - mówiąc to poczułam, że będzie podobnie jak na spotkaniu z moim EX.
Ze zdumienia gwałtownie wstał z kanapy . Widać, że się zszokował.
- Niemożliwe
- A jednak
- Nie możesz odejść. A przeszczep ?
- Nie ma dawcy
- A może ja się nadam?
- Trzeba zrobić badania, ale lekarze mówią, że do tej pory w USA nie odnotowano szpiku pasującego do mojego
- Przebadam się
- A mógłbyś?
- Chyba każdy w mojej sytuacju by to zrobił
- Co chcesz powiedzieć przez " w mojej sytuacji " ?
- Bo...yyy - jąkał się chwilę - Bo cię kocham
- Co? - moje zdziwienie było niemałe.
- Pewnie masz mnie za idiotę, ale wtedy na plaży w wakacje, gdy cię zobaczyłem zacząłem zazdrościć Oscarowi takiej laski
- Omar, nie wiem co powiedzieć
- Powiedz prawdę
- Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, od pierwszego wejrzenia może obudzić się tylko porządanie
- Ale ja cię kocham
-Miłości nie udowadnia się słowami
- To jak mam ci to udowodnić
- NIe musisz, bo nieodwzajemnione uczucie jest najgorsze. A nawet, to przecież niedługo mnie tu nie będzie. Dobrze wiem co oznacza strata ukochanej osoby. Poza tym miłość trzeba budować, a nie odkryć
- A ja wiem co oznacza strata przyjaciela. Nie możesz odejść. Musi być jeszcze jakiś ratunek
- Za tydzień jadę do szpitala na chemioterapię, może ona przedłuży moje życie, lecz w to wątpię
- Nie mów tak
- Dobrze
- A dasz nam szansę?
- W innej sytuacji prawdopodobnie tak. Lecz jest tak, a nie inaczej. Mam tydzień na korzystanie z życia
- Mówisz, że jest za późno by dać radę, ale czy jest za późno by spróbować ?
- Co się stało?
- Bo chodzi o to, że nasza ekipa znów się zmniejszy
- Wyjerzdżasz?
- No, też tak można to nazwać
- Ale co nazwać?
- Bo mam białaczkę i zostało mi 40 dni - mówiąc to poczułam, że będzie podobnie jak na spotkaniu z moim EX.
Ze zdumienia gwałtownie wstał z kanapy . Widać, że się zszokował.
- Niemożliwe
- A jednak
- Nie możesz odejść. A przeszczep ?
- Nie ma dawcy
- A może ja się nadam?
- Trzeba zrobić badania, ale lekarze mówią, że do tej pory w USA nie odnotowano szpiku pasującego do mojego
- Przebadam się
- A mógłbyś?
- Chyba każdy w mojej sytuacju by to zrobił
- Co chcesz powiedzieć przez " w mojej sytuacji " ?
- Bo...yyy - jąkał się chwilę - Bo cię kocham
- Co? - moje zdziwienie było niemałe.
- Pewnie masz mnie za idiotę, ale wtedy na plaży w wakacje, gdy cię zobaczyłem zacząłem zazdrościć Oscarowi takiej laski
- Omar, nie wiem co powiedzieć
- Powiedz prawdę
- Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, od pierwszego wejrzenia może obudzić się tylko porządanie
- Ale ja cię kocham
-Miłości nie udowadnia się słowami
- To jak mam ci to udowodnić
- NIe musisz, bo nieodwzajemnione uczucie jest najgorsze. A nawet, to przecież niedługo mnie tu nie będzie. Dobrze wiem co oznacza strata ukochanej osoby. Poza tym miłość trzeba budować, a nie odkryć
- A ja wiem co oznacza strata przyjaciela. Nie możesz odejść. Musi być jeszcze jakiś ratunek
- Za tydzień jadę do szpitala na chemioterapię, może ona przedłuży moje życie, lecz w to wątpię
- Nie mów tak
- Dobrze
- A dasz nam szansę?
- W innej sytuacji prawdopodobnie tak. Lecz jest tak, a nie inaczej. Mam tydzień na korzystanie z życia
- Mówisz, że jest za późno by dać radę, ale czy jest za późno by spróbować ?
Zatkało mnie. Nie spodziwałabym się usłyszeć czegoś takiego, a tym bardziej z jego ust. Po chwili milczenia wymyśliłam jakąś wymówkę by wyjść.
- Muszę iść. Jutro zaczynam. Wpadnij do mnie o 13
- Będę przed czasem
- No mam nadzieję
- Muszę iść. Jutro zaczynam. Wpadnij do mnie o 13
- Będę przed czasem
- No mam nadzieję
* OMAR POV *
Nadal do mnie nie dotarło, że Kate niedługo odejdzie. Muszę umówić się na badania dla niej.
- Ale już muszę iść
- Zostań jeszcze, proszę
- Chętnie, ale nie mogę
- Szkoda
Podeszła do drzwi i chciała wyjść.
- A mogę ci towarzyszć i odprowadzić na przystanek. Albo lepiej odwiozę cię
- Dziękuję ale dam sobie radę
- Nalegam
- No dobrze
Zgodziła się. Muszę ją zdobyć.
- Poczekaj. Pójdę po kask mojej siostry i możemy jechać
- Ok - zauważyłem uśmiech na jej twarzy. Prucz uśmiechu ujrzałem tam lekki rumieniec.
Szybko pobiegłem do pokoju Belli. Zabrałem z komody czarny kask. Kate czekała na mnie przed domem.
Podeszłem do niej. Delikatnie odgarnąłem jej piękne blond włosy do tyłu i załorzyłem kask na głowę. Przez szybkę ujrzałem na jej twarzy szeroki uśmiech. Chwyciłem ją za dłoń i zaprowadziłem do garażu. Wsiędliśmy na niebieski skuter. Powoli wyjechaliśmy z posesji. Gdy wyjechaliśmy na drogę i dodałem gazu, dziewczyna przytuliła się do mnie jednocześnie się trzymając. Głowę oparła o moje ramię. Podwiozłęm ją pod samo wejście do bloku.
- Dziękuję
- Nie ma za co. Podobało się ?
- Jasne. Pierwszy raz jechałam motorem
- Serio?
- No
- Może chcesz się nauczyć?
- A to nie problem dla ciebie?
- Kate nie mów tak. To dla mnie przyjemność
- Jeju
Nie wytrzymałem i się zaśmiałem.
- Dobra muszę już iść
- To pa
- Do jutra
- Ale już muszę iść
- Zostań jeszcze, proszę
- Chętnie, ale nie mogę
- Szkoda
Podeszła do drzwi i chciała wyjść.
- A mogę ci towarzyszć i odprowadzić na przystanek. Albo lepiej odwiozę cię
- Dziękuję ale dam sobie radę
- Nalegam
- No dobrze
Zgodziła się. Muszę ją zdobyć.
- Poczekaj. Pójdę po kask mojej siostry i możemy jechać
- Ok - zauważyłem uśmiech na jej twarzy. Prucz uśmiechu ujrzałem tam lekki rumieniec.
Szybko pobiegłem do pokoju Belli. Zabrałem z komody czarny kask. Kate czekała na mnie przed domem.
Podeszłem do niej. Delikatnie odgarnąłem jej piękne blond włosy do tyłu i załorzyłem kask na głowę. Przez szybkę ujrzałem na jej twarzy szeroki uśmiech. Chwyciłem ją za dłoń i zaprowadziłem do garażu. Wsiędliśmy na niebieski skuter. Powoli wyjechaliśmy z posesji. Gdy wyjechaliśmy na drogę i dodałem gazu, dziewczyna przytuliła się do mnie jednocześnie się trzymając. Głowę oparła o moje ramię. Podwiozłęm ją pod samo wejście do bloku.
- Dziękuję
- Nie ma za co. Podobało się ?
- Jasne. Pierwszy raz jechałam motorem
- Serio?
- No
- Może chcesz się nauczyć?
- A to nie problem dla ciebie?
- Kate nie mów tak. To dla mnie przyjemność
- Jeju
Nie wytrzymałem i się zaśmiałem.
- Dobra muszę już iść
- To pa
- Do jutra
* KATE POV *
Chciałam odejść, gdy nagle chwycił mnie za dłoń. Odwróciłam się, a on mnie przytulił. Nie tak jak kiedyś tylko czule , z uczuciem . Nie miałam nic przeciwko. Bardzo miło . Stara się, bym zmieniła decyzję. Podziękuję mu za wysiłek. Zdjęłam jego kask i złorzyłam delikatny pocałunek na jego gładkim i miękkim skroniu. Zauważyłam rumieniec na policzku Omara.
Następnego dnia ...
Zaspałam. Pięknie. Omar przyjdzie za 10 minut, a ja nawet się nie ubrałam. Pobiegłam do garderoby i załorzyłam czarne rurki, biały crop top i zwykłe czarne trampki za kostkę. Z braku czasu, włosy związałam w luźny koczek. Wszystkie sprawy toaletowe skończyłam w ostatnim momencie . Omar przyszedł. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka, gdzie skończyłam się przygotowywać. Był ubrany w czarne rurki, niebieską koszulkę bez rękawów i czarne nike force. Wróciłam do swojego pokoju po telefon.
- Jestem gotowa
- To gdzie idziemy?
- A zobaczysz. To jest meega hartkorowe
- Oj już się boję
- To chodź bo autobus odjedzie bez nas
- Ok
Biegliśmy do przystanku. W ostatnim momencie weszliśmy do autobusu.
Usiedliśmy na dwóch wolnych miejscach obok siebie. Rozmawialiśmy o głupotach całą drogę. Przed wejściem do mojej niespodzianki zakryłam chłopakowi oczy.
- Jestem gotowa
- To gdzie idziemy?
- A zobaczysz. To jest meega hartkorowe
- Oj już się boję
- To chodź bo autobus odjedzie bez nas
- Ok
Biegliśmy do przystanku. W ostatnim momencie weszliśmy do autobusu.
Usiedliśmy na dwóch wolnych miejscach obok siebie. Rozmawialiśmy o głupotach całą drogę. Przed wejściem do mojej niespodzianki zakryłam chłopakowi oczy.
* OMAR POV *
Zakryła mi oczy. Co ona szykuje?
- Już
Odkryła moje oczy.
- O Boże
Chciała skoczyć na bange. Szalone, ale z drugiej strony, jeśli teraz tego nie zrobi to nigdy. Starałem ją zająć czym kolwiek byleby nie myślała o śmierci.
Nadeszła kolej na nasz skok. Instruktorzy załorzyli nam uprzęrz
Wjechaliśmy windą bardzo wysoko. Byliśmy na szczycie 50-cio metrowego stalowego słupa.
K : Najpierw ja czy ty?
O : Jak wolisz
Instruktor : Jeśli chcecie możecie razem
O : Jestem za
K : Z tobą zawsze
I : Gołąbrczki trzeba was przywiązać do liny
O i K : Haha
Wielki metalowy uchwyt połączył nas. Podeszliśmy do krawędzi. Centymetry dzieliły nas od upadku. Mocno ją objąłem. Staliśmy w siebie wtuleni 50 metrów nad ziemią.
- To skaczemy
Wziąłem głęboki wdech i jeszcze mocniej złapałem dziewczynę.
- 3...2...1...i...hop
Skoczyliśmy. Było niesamowicie. Rzałuję, że dopiero teraz to zrobiłem.
Rozbawieni leżeliśmy na dmuchanym materacu. Na plecach poczułem przeraźliwy ból. Gdy instruktor odpioł nas z upszęrzy, zdjąłem koszulkę i spojrzałem na moje plecy. Ujrzałem na nich dziesięć pionowych czerwonych zadrapań. To była sprawka Kate.
- Przepraszam
- Nic się nie stało. Niedługo się zagoi, a taki skok może się już nie powtórzyć
- Niestety
- Skończmy ten smutny temat i opowiadaj czy ci się podobało
- Było niesamowicie i jeszcze ty byłeś. Lepiej sobie nie wyobrażam
- Oj bez przesady. Bezemnie też byłoby fajnie
- Ale nie aż tak jak było
- Gdyby nie ty, niegdy bym nie skoczył
- Już
Odkryła moje oczy.
- O Boże
Chciała skoczyć na bange. Szalone, ale z drugiej strony, jeśli teraz tego nie zrobi to nigdy. Starałem ją zająć czym kolwiek byleby nie myślała o śmierci.
Nadeszła kolej na nasz skok. Instruktorzy załorzyli nam uprzęrz
Wjechaliśmy windą bardzo wysoko. Byliśmy na szczycie 50-cio metrowego stalowego słupa.
K : Najpierw ja czy ty?
O : Jak wolisz
Instruktor : Jeśli chcecie możecie razem
O : Jestem za
K : Z tobą zawsze
I : Gołąbrczki trzeba was przywiązać do liny
O i K : Haha
Wielki metalowy uchwyt połączył nas. Podeszliśmy do krawędzi. Centymetry dzieliły nas od upadku. Mocno ją objąłem. Staliśmy w siebie wtuleni 50 metrów nad ziemią.
- To skaczemy
Wziąłem głęboki wdech i jeszcze mocniej złapałem dziewczynę.
- 3...2...1...i...hop
Skoczyliśmy. Było niesamowicie. Rzałuję, że dopiero teraz to zrobiłem.
Rozbawieni leżeliśmy na dmuchanym materacu. Na plecach poczułem przeraźliwy ból. Gdy instruktor odpioł nas z upszęrzy, zdjąłem koszulkę i spojrzałem na moje plecy. Ujrzałem na nich dziesięć pionowych czerwonych zadrapań. To była sprawka Kate.
- Przepraszam
- Nic się nie stało. Niedługo się zagoi, a taki skok może się już nie powtórzyć
- Niestety
- Skończmy ten smutny temat i opowiadaj czy ci się podobało
- Było niesamowicie i jeszcze ty byłeś. Lepiej sobie nie wyobrażam
- Oj bez przesady. Bezemnie też byłoby fajnie
- Ale nie aż tak jak było
- Gdyby nie ty, niegdy bym nie skoczył
* KATE POV *
- Zaplanowałem coś fajnego
- Mam się bać?
- Nie masz czego
- To chodźmy
Wyczągnął do mnie swoją dłoń wewnętrzną stroną . Podałam mu swoją, a on ją pewnie chwycił.
Trzymając się za ręce poszliśmy na przystanek autobusowy i pojechaliśmy do jego domu.
- Mam się bać?
- Nie masz czego
- To chodźmy
Wyczągnął do mnie swoją dłoń wewnętrzną stroną . Podałam mu swoją, a on ją pewnie chwycił.
Trzymając się za ręce poszliśmy na przystanek autobusowy i pojechaliśmy do jego domu.
(...)
- Jesteśmy na miejscu
Zsiadłam ze skutera i zdjęłam kask. Przyjechaliśmy na plażę. Ze schowka wyjął koc i wiklinowy koszyk pinknikowy.
Pomogłam brunetowi rozłorzyć czerwono-czarny koc w kratę. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Omar wyjął z koszyka jedzenie, które przygotował zupełnie sam.
Zsiadłam ze skutera i zdjęłam kask. Przyjechaliśmy na plażę. Ze schowka wyjął koc i wiklinowy koszyk pinknikowy.
Pomogłam brunetowi rozłorzyć czerwono-czarny koc w kratę. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Omar wyjął z koszyka jedzenie, które przygotował zupełnie sam.
(...)
* OMAR POV *
- Pocałuj mnie
- Co?
- Pocałuj mnie tu i teraz
Wow. Nie spodziewałem się tego po niej. Ale czemu nie. Spełniłem jej prośbę najlepiej jak umiałem.
Chyba się zawstydziła. Delikatny rumieniec objął jej przepiękną twarz. Uroczo się uśmiechnęła i spóściła wzrok w ziemię.
_________________________________________________________________________________
I mamy 20 rozdział. Przepraszam, że o tej godzinie :/
Chciałabym dedykować ten rozdział mojej Anitce :)
10 komentarzy = kolejny rozdział
- Co?
- Pocałuj mnie tu i teraz
Wow. Nie spodziewałem się tego po niej. Ale czemu nie. Spełniłem jej prośbę najlepiej jak umiałem.
Chyba się zawstydziła. Delikatny rumieniec objął jej przepiękną twarz. Uroczo się uśmiechnęła i spóściła wzrok w ziemię.
_________________________________________________________________________________
I mamy 20 rozdział. Przepraszam, że o tej godzinie :/
Chciałabym dedykować ten rozdział mojej Anitce :)
10 komentarzy = kolejny rozdział
swietny! czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńNEXT *_*
OdpowiedzUsuńCzekamy na NASTĘPNY!!!
OdpowiedzUsuńAle nie kończ go.
Proszę za bardzo mnie to wciągnęło teraz to jest moje ''życie''...
Next <3
OdpowiedzUsuńpiękne ff <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNEXT !!!!
OdpowiedzUsuńco się stanie z Kate ? :O czekam <3
OdpowiedzUsuńHejka zostałaś nominowana do Libser Awards :) Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://thefooopoland.blogspot.com/2015/01/nasze-pierwsze-libster-awards.html
OdpowiedzUsuń+ obserwuje i liczę na to samo :)))