niedziela, 22 marca 2015

ROZDZIAŁ 24

Jutro rano jadę do szpitala. Trochę się boję. Coraz łatwiej mi mówić, o tym że odejdę. Mama jest dość zdołowana. Za 30 dni rocznica śmierci taty.
Przed wczraj rozmawiałam z Omarem i rozważaliśmy wszystkie 'za' i 'przeciw' i ostatecznie spróbójemy. Czemu by nie? Szkoda, że wcześniej nie zerwałam z tym dupiekiem Felixem. Omar rewelacyjnie całuje. Duuużo lepiej od Fela- ale on to przeszłość. Teraz liczy się teraźniejszość.
Rzeczy do szpitala już spakowałam.
Gdy szukałam ładowarki do telefonu, zajrzałam do szufladki w szafce nocnej. Znalazła się zguba. Mój wzrok jednak przyciągnęło coś innego. Jakieś zdjęcie. Wzięam je do ręki i ujrzałam na nim naszą paczkę jeszcze z października. Wszyscy są uśmiechnięci. To był czas, w którym spotykałam się z Felixem. Zamierzchłe czasy. Ja, Oscar, Omar, Felix i OG. Wszyscy tu są. Zrobiło mi się okropnie przykro. Spojrzałam jeszcze raz na OGgiego. Zamknęłam oczy i zamiast przypomnieć sobie jaką miłą chwile z nim spędzoną, powrócił obraz mogiły. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
Postanowiłam zkopiować tą fotografię. Duplikat schowałam do walizki a orginalne zdjęcie oprawiłam w drewnianą ramkę w kolorze orzecha włoskiego. Po drodze na cmentarz kupiłam znicz.
Stojąc tak przed grobem jednego z lepszych kumpli, zastanawiałam się, dlaczego on nic nam nie mówił. Byśmy mu pomogli i teraz byłby z nami.
Podpaliłam świece i obok niej postawiłam zdjęcie.
Nie mam pojęcia, czemu ale rozmawiałam z pomnikiem dość długo. Ulżyło mi trochę. Czyłam jakby OG słyszał wszystko, co mu powiedziałam. Powiedziałam mu że niedługo się spotkamy.
Wróciłam do domu i poszłam na spacer z Tigą. Po krótkiej przechadce wróciłyśmy na nasze I piętro.
Mama wróciła już z pracy. Gotowała obiad a ja leżałam w salonie i oglądałam American Horror Story, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Pewnie to Bill. Znów zapomniał kluczy.
Mama otworzyła drzwi. Nie zwracałam na to uwagi. Bardziej interesował mnie serial.
W pewnym momencie ktoś zasłonił mi oczy. Otchyliłam głowę w tył, a ta tajemnicza postać zabrała dłonie. Tym człowiekiem zagadką był Omar. Momentalnie się uśmiechnęłam. Nachylił się nademną i posłał buziaka w usta. Usiadł obok mnie i razem dokończyliśmy oglądać 5 odcinek.
Po seansie poszliśmy do mojego pokoju.
Chwilę się powygłupialiśmy. W pomieszczeniu zrobiło się dość duszno i zaproponowałam wyjść na balkon.
Na dość sporym balkonie znajdował się zestaw mebli ogrodowych. Usiadł na kanapie.
Ja poszłam do kuchni po jakiś napój. Przyniosłam dwie szklanki wody cytrynowej z lodem i kolorowymi słomkami.
Siedziałam przez jakiś czas obok, lecz się połorzyłam.
Zrobiło się dość miło. Praktycznie nie rozmawialiśmy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W pewnym momencie prawą ręką uniusł moją głowę, a lewą przesuwał powili wzdłuż prawego boku aż do kolana. Przeszły mnie ciarki. Pocałował mnie.
Zrobiło się gorąco. Po pocałunku usiadłam przodem do niego na jego kolanach. Nikt i nic nie mogło przeszkodzić nam w romantycznej sytuacji. Pogrążeni w namiętnych pocałunkach niezwracaliśmy uwagi na nic. Wszystko działo się tak spontanicznie.
Ale z racji, że byłam coś musiało się nie udać. W głupszej sytuacji się jeszcze nie znalazłam. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. To musi być ktoś z mieszkania obok. Zignorowałam to - teraz tego żałuję. Gorzej być nie mogło. Na balkon wyszedł Oscar.
Mój przyjaciel widział jak się migdalę z jego najlepszym kumplem. Więc...
Jednocześnie oderwaliśmy się od siebie. Omar jak spojrzał na Oscar tylko się uroczo zaśmiał. Ja unikałam jego spojrzenia. Chowałam zarumienioną twarz we włosach i klatce mulata.
Mam wrażenie, że każdy czuje się niezręcznie.
- Hej Oscar - zaczął Omar dla rozluźnienia napięcia
- He..hej - jeszcze w lekkim szoku odpowiedział wysoki blondyn
Nie wiem co mu powiedzieć. Przeprosić!? Ale w sumie za co? Tylko całowałam się ze swoim chłopakiem na moim balkonie. Ale wypadałoby.
Podeszłam do barierki.
- Oscar sorry za zaistniałą sytuację
- Nic się nie stało tylko na przyszłość bardziej uważajcie
Zapadła niezręczna cisza.
Zaproponowałam, żeby dołączył do nas i obejrzał film.
Zgodził się. Przyniosłam laptopa z pokoju i włączyłam jeden z moich ulubionych filmów "Suicide room".
Nie mogłam skupić się na oglądaniu, ponieważ Omar cały czas bawił się moimi włosami. Jego działania były zamierzone. W ramach zemsty zaczęłam go "torturować". 
Na początku lekko smyrałam jego udo. Moja dłoń przenisiła się ciraz wyżej i wkradła się pod koszulkę.
Po kilkunastu muśnięciach i wielokrotnym szczypaniu moje palce natrafiły na gumke jego bokserek. Teraz miałam pewność, że godnie się odpłace za to że nie mogłam skupić się na filmie.
Zabawa gumkom przyniosła zamierzony efekt szybciej niż się spodziewałam.
W jednej chwili jak oparzony wstał.
- Zaraz wrócę - zdenerwowanym głosem oznajmił i wszedł do mieszkania.
W tym momencie zaczęłam się głośno śmiać.



_________________________________________________________________________________


Na wstępie przepraszam za nieobecność. nie mam pomysłów na rozdziały. 
powoli docieramy jednak do końca.
jak wam się wydaje, będzie happy end, czy niebardzo?
licze na kreatywne odpowiedzi w komentarzach.

10 komentarzy = kolejny rozdział